Powiem, od razu, jak było: TEGO NIE BYŁO W PLANIE 🙂


Po zobaczeniu Fox Glacier (o trekkingu pod lodowiec Fox i Lake Matheson pisałam tutaj) przenieśliśmy się pod drugi lodowiec, pod Franz Josef Glacier. Powoli, powoli przemieszczaliśmy się do góry wzdłuż Zachodniego Wybrzeża. Nie mieliśmy zamiaru długo zabawić we wiosce, bo ciągnęło już nas na przełęcz łączącą Zachodnie ze Wschodnim Wybrzeżem. Do Arthur’s Pass.



Jednak ni stąd, ni zowąd, gdy poszliśmy do wioski na warsztaty rzeźbienia w Green Stone (czyli po polsku jadeicie bądź nefrycie) właściciel firmy podszedł do mnie i ściszonym głosem powiedział mi: „Słuchaj mam ofertę… jako że jesteś z Wanaka… mam 3 wolne miejsca w helikopterze… 300$ za całą trójkę… zainteresowani?” Szybko przetłumaczyłam ofertę tacie. Zobaczyłam błysk w oku. Tata zapytał tylko kiedy.



Lot helikopterem za 5 minut… tym sposobem na lodowiec polecieliśmy w klapkach 😛



Ceny lotu na lodowce zależą od trasy i długości lotu. Można spodziewać się wydatku w granicach NZ$ 250-450.
Nasz lot trwał pół godziny, zobaczyliśmy jęzor lodowca Franz Josef, najwyższą górę Nowej Zelandii – Mt Cook (3724m n.p.m.) i Mt Tasman (3497m n.p.m.), który od strony Zachodniego Wybrzeża wydaje się wyższy od Mt Cook (więcej o Mt Cook tutaj). Mieliśmy małe lądowanie na okolicznej górze z widokiem na wszystkie te cuda. Mieliśmy odrobinę czasu, by strzelić parę fotek i pochodzić w klapkach po lodzie 🙂







Te pół godziny przeleciało zdecydowanie za szybko ani się obejrzeliśmy, a już zlatywaliśmy na dół do wioski, a lód w klapkach się wytopił… została tylko woda, wspomnienia i parę zdjęć 🙂


Pytanie, czy było warto? Odpowiem i tak i nie. … 300$ za trzy osoby było warto 🙂 Jeśli miałabym zapłacić pełną cenę, to chyba nie. Wybrałabym opcję z trekkingiem, żeby móc się nacieszyć miejscem trochę bardziej.
