Lodowiec Fox Glacier i Lake Matheson

0
1475
Rate this post

W Wanaka i okolicach spędziliśmy prawie tydzień. Czas zaczął gonić, jeszcze tyle przejechania, tyle do zobaczenia. Przyszła pora na ruch na Północ.

Moim zdaniem zachodnie wybrzeże Południowej Wyspy jest zdecydowanie piękniejsze niż wschodnie wybrzeże. West Coast jest bardziej malownicze, droga wiedzie wzdłuż linii brzegowej. Po jednej stronie Morze Tasmana, po drugiej stronie drogi busz wspinający się po wzgórzach.

Ostatni rzut oka na Lake Wanaka nim przedostaniemy się na Zachodnie Wybrzeże

Nim przeprawiliśmy się przez przełęcz Haast Pass zatrzymaliśmy się przy Blue Pools. Półgodzinny spacer, by rozprostować nogi, tyłek wrócił do swojego pierwotnego kształtu i by móc zobaczyć oszałamiający turkus. Wody Makarora River w tym miejscu są krystalicznie czyste i na tyle głębokie, by skoczyć z mostu 🙂

Blue Pools niedaleko Makarora
Z mostu można skoczyć, by potaplać się w turkusie

Przejechaliśmy przełęcz i trafiliśmy do Haast. Małego miasteczka bez zasięgu (o czym przekonałam się dwa lata wcześniej. O Haast pisałam tutaj). Nie zabawiliśmy długo, próbowaliśmy się potaplać trochę w morzu, ale fala była powalająca, jakby stado bizonów z całym impetem wparowało na nas 🙂

Plaża w Haast
W drodze do Fox Glacier

Po drodze na lodowiec dokonałam nowego odkrycia… gdy zobaczy się tablicę z napisem „WHITEBAIT” trzeba za nią podążać… trzeba gonić króliczka… by na końcu upolować whitebait pancakes. Whitebait to są takie małe przezroczyste rybki, nie większe niż 5 centymetrów, zjadane w całości. DELIKATES 🙂 Nie mają zbyt wyrazistego rybiego smaku, więc i nie zabija się ich dodatkami. Można je lekko obtoczyć w mące i usmażyć jak frytki lub też zmieszać z odrobiną jajka i upiec placki. Odrobina soli i soku z cytryny… pyyychaaa 🙂

Ten facet wie jak przyrządzić Whitebait Pancakes
Whitebait…małe rybki… niebo w gębie 🙂

Posileni znów ruszyliśmy w drogę. Parę godzin później w końcu znaleźliśmy się pod lodowcem, we wiosce Fox Glacier. Przyjemne miejsce, trochę mniej zatłoczone (tudzież zaturyszczone) niż Franz Josef Glacier.
Zacumowaliśmy naszego vana na kempingu, który jest tylko 10 minut spacerem od, za przeproszeniem, centrum 🙂 Z mapy także wynikało, że niedaleko jest do Lake Matheson. Szczególnie zależało mi na jeziorze, bo o poranku podobno jest jak lustro odbijające Mt Cook, Mt Tasman.

Wioska u stóp Fox Glacier

Każdy dom we wiosce jest z widokiem

Światło tego poranka wyczyniało cuda

Dla tego odbicia poświęciłam parę godzin snu. Mapa kłamała, do jeziora było „trochę” dalej. I już chyba wyczuwacie, że włączyłam tryb narzekacza. Parę godzin snu i poranny spacer nie przeszkadzałyby mi, gdyby… tego poranka nie było chmur i wiatru, które zrujnowały moje odbicie… 🙂

Lake Matheson o poranku

Rodzice tymczasem wesoło sobie pochrapywali, ucieszyli się, że niczego nie stracili, a wręcz przeciwnie, gdy udaliśmy się na Lake Matheson Walk po śniadaniu pogoda się rozzuchwaliła. Słońce, ze dwie puchate chmurki, góry odbijające się w wodzie… niech to szlag 🙂

Lake Matheson późniejszym rankiem
Na horyzoncie Mt Tasman i Mt Cook

Po godzinnej rundzie dookoła Lake Matheson poszliśmy jeszcze pod lodowiec. Fox Glacier Valley Walk także nie był wymagający i długi. Ale warto było podejść pod jęzor lodowca, żeby zobaczyć… kupę zamarzniętej wody 😛

Pod lodowcem
Lodowiec Fox Glacier
Kupa lodu 🙂
… bo będzie AŁA