Tym razem nie bedę lała wody 😛 będzie bardziej zdjęciowo 🙂

Ale nim zaczniemy… Chciałabym, żebyście wyobrazili sobie, że wskakujecie do samochodu i dajecie się prowadzić drodze. Taki mały ROAD TRIP. Znaki od czasu do czasu przypominają, że przemieszczacie się po 6-stce (State Highway 6). Droga niczym nie przypomina autostrady, jakby nazwa wskazywała. Jeden pas w każdą stronę. Droga jest kręta, wije się wzdłuż wybrzeża. Po Waszej lewej stronie rozciąga się bezkres Morza Tasmana. Po lewej stronie macie gęsty, zielony, tętniący życiem (czytaj robactwem) busz. Możecie docisnąć gaz do dechy, możecie jechać dozwolone 100 na godzinę. Pytanie tylko po co? Dajecie sobie czas, by nacieszyć się drogą 🙂


Powoli zaczyna sie wypłaszczać, góry, klify ustępują miejsca zielonym pastwiskom. Droga się wypraszcza.


Tyłek zaczyna przypominac o sobie. Trzeba rozprostować kości. Może krótki spacer do koloni fok?




Dzień powoli się kończy. To był długi dzień w samochodzie. Dobry dzień.