Postanowiłam, że tym razem mniej będe gadać, a więcej pokażę. Gdy podróż zaczyna dobiegać końca, człowiek mniej mówi, więcej słucha i patrzy… Panicznie próbuje napaść oczy ile się da. Próbuje za wszelką cenę wchłonąć jak najwięcej „tych ostatnich” chwil.
Ostatnie zachody słońca. To są chwile magiczne. Pod koniec człowiek „miętki” się robi i bieże wszystko za metaforę: życia, podróży, wyjazdu…
Dickson Holiday Park
Metafory metaforami, magia magią, ale żeby wziąć prysznic trzeba pola kempingowego. W samym Thames nie ma kempingu, trzeba przejechać parę kilometrów od miasta, by rozbić namiot. Jeden z fajniejszych kempingów na jakie trafiłam – Dickson Holiday Park. Może i inftastruktura nie jest najnowocześniejsza, ale jest czysto, jest basen… i motylarnia. Aaaaa motylki!! 🙂 Tak motylki, ale o motylarni będzie następnym razem, teraz nie rozpraszajmy się motylami. Skupmy się na zachodach słońca 😛
Zapraszam na fotki zachodów słońca lub życiowe metafory 😛 Jak kto woli.
PS. Będą fotki… i przy okazji zabłysnę wiedzą ornitologiczną. Trzymajcie się siedzeń 😛
Z widokiem na centrum Thames
Widok na północną część Półwyspu
Araukaria
Ostrygojady (ang. Oystercatcher) łapiące ostatnie promienie słońca na plaży w Thames
… mewy
Idę na całego z wiedzą ornitologiczną… Kormorany
Nocny parking dla ostrygojadów. Na murawie kupa pierza. Jakby wcześniej miała miejsce bitwa na poduszki
Nie znam pana, ale wyglądał tak melancholijnie. Po prostu wpasował sie w temat 🙂
Spragnionych kadrów z Nowej Zelandii zapraszam na mój Instagram 🙂