Najstarszy Park Narodowy w Nowej Zelandii, ze szlakiem, który każdy ma na swojej “bucket list” przybywając na drugi koniec świata.
Nie wiem ile razy już pisałam, że Tongariro National Park to dla mnie miejsce numer jeden w Nowej Zelandii (listę TOP 10 NEW ZEALAND znajdziecie tutaj). Krajobraz, w którym na dobrą sprawę nie ma za wiele, mnie obezwładnia. Szczątkowa roślinność, pełno gruzu wulkanicznego wszędzie… a jednak robi wrażenie.
Już sam dojazd do Parku Narodowego jest nie lada gratką. Desert Road z widokiem na wulkany… mmmm. Jeśli coś tego dnia tego widoku nie przysłoni… hmmmm
Miesiąc “tułania się” po Nowej Zelandii w pięknej pogodzie. A jak przyszedł czas Tongariro Crossing po prostu dżdżyło, mżyło, kropiło i sipiało, na zmianę z padało, lało i wiało
Widoczność spadła prawie do zera. Większość wyższych partii szlaku była niewidoczna. Człowiek szedł opatulony w kurtkę przeciwdeszczową, prawie nie wyciągając aparatu z plecaka. Bo o obudowie podwodnej nie pomyślałam
Rodzice powiedzieli, że im się podobało… a ja się cieszę, że Tongariro Alpine Crossing już przeszłam kiedyś, bo mogłam sobie wyobrazić przynajmniej co to ta mgła i chmury zasłaniają. Mogłam pokazać palcem na “białe nic” i powiedzieć: “a to moi drodzy jest Mt Ngauruhoe, ten słynny wulkan, który we Władcy Pierścieni służył za Mt Doom i te hobbity po nim…”
Ale tak na dobrą sprawę, czy trzeba coś widzieć, by czuć magię miejsca?
Mt Ngauruhoe zniknął za ścianą chmur. O wejściu na szczyt nie było mowy, bo wdrapywanie się i osuwanie się po mokrym pumeksie, bez znaczonego szlaku, by zobaczyć jeszcze więsze “NIC”, nie jest tym, co tygryski lubią najbardziej.
South Crater był średnio widoczny do momentu, gdy nie zaczęliśmy na niego wchodzić, wtedy widoczność spadła do dwóch metrów. Mogę to nazwać spacerem w chmurach Brzmi romantycznie w rzeczywistości jest mokro i zimno
Piękny Red Crater również zniknął. Dla pocieszenia powiedziałam rodzicom, że pokażę im moje stare zdjęcia
Emerald Lakes przysłoniło do tego stopnia, że ten uroczy turkus znany wszystkim z pocztówek był widoczny jedynie, gdy stanęło się bezpośrednio obok siarkowych jeziorek.
Ale, ale gdy zeszliśmy z Central Crater i zrobiliśmy sobie przerwę na lunch powoli, powili, nieśmiało trochę się odsłoniło. Przeżuwałam tę kanapkę naprawdę wolno, gapiąc się we mgłę, w miejsce, gdzie powinien byc Red Crater… przezuwając i zaklinając pogodę. Nie odsłoniło się wszystko, ale to, co pokazało się tego dnia było wystarczające. Schodząc na parking w Ketetahi, gdzie czekał na nas nasz van, czułam się ukontentowana
Długość szlaku: 19,4 kilometra
Czas przejścia: 5,5 – 7,5 godziny (w zależności, czy chcemy wejść na Mt Ngauruhoe)
Trudność: średnia.
Najfajniejsza, a zarazem najbardziej spektakularną część szlaku jest kawałek od parkingu w Mangatepopo przez Devil Stairs (to tutaj ludzie zwalniają tempa, zmieniają się liderzy), Mt Ngauruhoe, South Crater, Red Crater i Emarald Lakes do Blue Lake.
Zejście od Blue Lake do parkingu w Ketetahi robi się trochę nudne… po całym tym “wow” z wulkanami zejście trochę rozczarowuje. Ale ten cały czas obcowania z wulkanami…
Zdjęcia Tonariro Crossing przy pięknej pogodzie do zobaczenia tutaj
PRZYDATNE INFORMACJE:
TRANSPORT. Planując przejście Tongariro Crossing trzeba pomyśleć o transporcie. Opcji jest mnóstwo. Busik może nas odebrać nas z kempingu podrzucić na początek szlaku, odebrać na końcu I wyrzucić nas na kempingu. Możemy sami podjechać na start i potem być podrzuceni busikiem do samochodu. Opcji jest wiele, prywatnych firm przewozowych także. Zalecałabym zarezerwować sobie przejazd parę dni wcześniej.
WODA! Trzeba zabrać ze sobą dużo wody (w upalny dzień jeszcze więcej). Na szlaku nie ma dostępu do pitnej wody.
TOALETY. Polecam skorzystać z toalet w Soda Springs (będziecie wiedzieć, że to jest to miejsce, bo do toalet stoją kolejki). Kolejki, czy nie warto skorzystać, bo przez cały czas chodząc po wulkanach, aż do zejścia w Ketetahi nie ma nic. Ukryć się, przykucnąć też nie ma gdzie
UBRANIA (przeciwdeszczowe, ciepłe). Wulkany, czy góry, nie ma różnicy. Zawsze bądź przygotowany na zmianę pogody. Lepiej mieć więcej, niż żałować.
BUTY. Szczególnie jeśli chcesz wejść na szczyt wulkanu najlepiej mieć wysokie buty górskie.
ŚMIECI. Co przynosisz, to wynosisz