Jeśli zacząć nowy rok, to z przytupem.

I takim też przytupem było tegoroczne rodeo 🙂 Ale, ale… teraz pewnie każdy pomyśli sobie: „Rodeo? W Nowej Zelandii? A to nie w Teksasie przypadkiem?”  Dokładnie to sobie pomyślałam, gdy zobaczyłam baner przy drodze. „….pewnie jakiś pic na wodę”. Ale postanowiłam sprawdzić.

Kowboje za kulisami
Powiem szczerze, że rodeo w Nowej Zelandiii to żadny pic na wodę, ale poważna sprawa i niezłe widowisko.

Jedyna rzecz, jaka mnie rozczarowała, to fakt, że kowboje nie krzyczą co chwila:”Iiiiiiiiiiiiiiii haaaaaaa!!!!!” i nie rzują tutoniu spluwając co chwila na ziemię. Ale poza tym, było świetnie, aż włos się jeżył gdy kowboje próbowali okiełznać zwierzęcy żywioł 🙂

Kowboj na swoim rumaku
Była jazda na czas wokół beczek, było ujeżdżanie byków, koni, łapanie byczków na lasso… było jak w filmach 😛

I zamiast lać wodę, od razu przejdę do rzeczy. Rodeo! Zobaczcie sami 🙂

Sprint wokół beczek

Średnio śmieszny clown
Przygotowania do kolejnej konkurencji
Łapanie byczków na lasso
Tylko się domyślam, co ten byczek sobie myśli
Ujeżdżanie konia

Koń, który potrafił latać

Kowboje próbujący okiełznać konia
Młody kowboj
Byk już się niecierpliwi w środku
Iiiii ruszył
Ujeżdżanie średniej wielkości byka
Waga ciężka

Absolutnie piękne zwierzę
Łapanie byczków na lasso w parze
Trzeba dorwać i przewrócić cielę
Udało się
„Przemarsz” zwycięzców

PS. Iiiiiiiiii haaaaaaaaaa 🙂

PPS. Żadne zwierzę, ani kowboj nie ucierpiał w czasie rodeo.