Zawsze chciałam mieszkać w górach, w miejscu, w którym gdy wychodzę z domu nie moge się nadziwić widokom.
… no i doczekałam się 🙂
Od półtorej roku mieszkam w cudownym miasteczku Wanaka, takim bardziej kameralnym Queenstown. To, do czego mnie zawsze ciągnęło jest teraz na wyciągnięcie ręki: góry, jezioro. Trekking, rower górski, pływanie, narty… czego dusza zapragnie, co obłąkanemu przyjdzie do głowy 🙂
Po czym poznać turystę? Bo wciąż fotografuje te owce 😛
Mt Gold i małe owieczki
Do tego w Wanaka społeczność jest kompaktowa, po czasie wszyscy wszystkich znają, kojarzą. W sklepie trzeba poświęcić trochę więcej czasu, bo trzeba pogadać z paroma ludźmi, ekspedientkami… Na ulicy nie zwiesza się wzroku w chodnik, tylko patrzy się ludziom w oczy i uśmiecha 🙂
Wanaka to też inna strefa czasowa, w sensie metaforycznym, ludzią się trochę mniej spieszy. Jest czas na przyjemności, pasję, hobby, zabawę. … pewnie dlatego ludzie się wiecznie spóźniają, ale z uśmiechem 🙂
… i gdziekolwiek człowiek by się nie obrucił zawsze jest widok 🙂
Złota nowozelandzka jesień
Wschód słońca
Parkins Bay
Widok na Mt Iron
Ruby Island zimą
Wierzby na brzegu
Wczesna wiosna
Najbardziej obfotografowane drzewo w okolicy
Widok z Ealy Point
Świąteczna pogoda. 26 grudnia
Niesamowite jak te zbocza zmieniają kolory z minuty na minutę, z tygodnia na tydzień…
Typowy krajobraz dla Central Otago
Różowe niebo po zachodzie słońca
Jest taki dzień, tylko jeden raz w roku, kiedy śnieg schodzi do miasteczka