Wybierając się na ten szlak wiedziałam, że będzie pięknie, ale nie spodziewałam się TEGO… normalnie mi szczęka opadła 🙂

Ale nim dojdziemy do opadającej szczęki i powodów jej opadnięcia…

Początek szlaku, od strony Wanaka
Przeprawa przez rzekę

Little Criffel Track zaczyna się i kończy na drodze wiodącej z Wanaka do Cardrona. Szlak zatacza prawie koło… prawie.

Zatem jeśli ktoś porusza się samochodem, będzie musiał złapać stopa do swojego auta, lub przejść parę kolometrów poboczem drogi. Gdy ja łapałam moją okazję z końca szlaku ludzie, którzy się zatrzymali, byli trochę przerażeni, myśleli, że mi się coś przydażyło, bo stałam borok przy drodze, pośrodku niczego.

Widok na Lake Wanaka
Najlepiej jest zacząć od strony Wanaka, bo łatwiej się znajduje szlak. To znaczy od strony Wanaka nie ma z tym najmniejszych problemów, bo szlak jest szeroki jak autostrada. Przy zejściu natomiast jest parę zagwozdek. Człowiek idzie przez wysoką, wysoce kłującą trawę, wytęża wzrok, chodzi tam i z powrotem, szuka tego pomarańczowego palika. Przy okazji wysokiej, kłującej trawy polecam wysokie buty, by jak najmniej badziewia wylądowało w butach. A jeśli ktoś maszeruje w szortach, to niech się przygotuje na akupunkturę 🙂

Widok na Lake Wanaka
Magia 🙂

Na początku i końcu szlaku czeka rzeka. Szlak jest mało uczęszczany, więc nie ma co liczyć na most. Podobnie, jak przy szlaku Cardrona – Cromwell Pack Track konieczna jest przeprawa przez rzekę. I tutaj polecać będę zmoczenie nóżek 🙂 Prawdę powiedziawszy, jka zobaczyłam rzekę na pod koniec, to aż podskoczyłam z radości… krystalicznie czysta woda i moje spocone, schodzone nogi 🙂

Mały, niepozorny żółty kwiatek odpowiedzialny za magię
Martwa natura
Szlak jest piękny przez cały rok, bo mamy nieustająco piekny widok na: Lake Wanaka, Lake Hawea, Mt Roy, Cardrona Valley… Ale, latem… Latem, na Little Criffle dzieją się cuda 🙂

Szczyt, nie szczyt

Idzie się przez parę godzin w górę, po tym szlaku, jak autostrada, dookoła piękne widoki, i tu nagle… żółte wzgórza. Jak okiem sięgnąć wszędzie żółto.

Oniemiałam, szczęka mi opadła (do środka wpadło parę owadów, trochę mi zaschło w gardle). Ooooo jaaaa… Woooowww 🙂

Zejście

Przez parę minut szłam wśród żółtych wzgórz dostając oczopląsu. A jeśli do tego dodać niezłą pogodę, to wyjdzie magia 🙂

Jak widzę owce, to nie mogę się powstrzymać

Po paru minutach magi, powoli żółte kwiaty ustępują trawie i ni stąd ni z owąd natrafia się na szczyt, który nie wygląda na szczyt. Ale po tym co właśnie mi się przytrafiło narzekać nie będę, zniosę ten „szczyt” z uśmiechem 🙂

Cardrona Valley i jej dziwne ukształtowanie

A po zaliczeniu szczytu jeszcze chwila płaskiego i zejście. Jak już wspomniałam szlak przy zejściu jest nieutrzymany, w zasadzie nie istnieje. Trzeba się przedzierać i nagigować do kolejnych tyczek. Ale widok jest świetny. Dziwne ukształtowanie terenu w Cardrona Valley i góry w oddali są niczego sobie 🙂

Little Criffel: 19 kilometrów i 7 godzin szczęścia.

Polka skąpana w żółtym
Zatem dzień można uznać za udany 🙂