Trenowanie pływania nie wyszło mi na dobre. Co prawda kółek już nie zataczam, ale mam inną pasję. Strona którą sobie przeglądałam i na której dokonałam poprzedniego zakupu przydała mi się ponownie, a było to tak. Znowu wpisałam hasło baseny kąpielowe i tym razem wybrałam rozmiar XXL. Co prawda próbowałam nowe hobby uprawiać w moim poprzednim basenie, ale był troszkę za mały, nie wyrabiałam się na zakrętach. Na sport który uprawiam obecnie mówię „serfing”, to tak w skrócie. Jego pełna nazwa powinna brzmieć windsurfing. Powinna, ale gdybym jej użyła to byłoby to trochę nieuczciwe. Po prostu zgubiłam gdzieś pierwszy człon nazwy czyli wind. Napędza mnie nie wiatr, a linka którą jestem przywiązana z jednej strony do pasa, a z drugiej do kosiarki ogrodowej którą ciągnie mnie mój sąsiad. Zabawa jest przednia, ponieważ jest to linka elastyczna i bywa, że nabieram gwałtownego przyspieszenia. Sport jest bardzo bezpieczny i jedynie na początku dwa razy z niego wyleciałam, ale skończyło się jedynie na wybieraniu kawałków trawy z pomiędzy zębów. Pamiętajcie, baseny kąpielowe są the best.