
Tułają się pół świata, żeby zobaczyć gdzie też ich marnotrawna córka uciekła… no to trzeba pokazać im („im” znaczy rodzicom) co, gdzie i dlaczego.

Na pierwszy ogień, w okolicy Wanaka, poszedł lodowiec Rob Roy Glacier. Już raz Was tam zabrałam (o Rob Roy Glacier było tutaj), ale to było ho ho ho dawno dawno temu, więc dla odświeżenia…
Zapraszam na lodowiec 🙂
Szlak na Rob Roy jest w miarę prosty, nie za długi (3-4godziny), a kończy się wśród skalnych klifów, wodospadów i kupy lodu 😛 W przeciwieństwie do Tasman i Hooker Glacier by zobaczyć lodowiec trzeba zadrzeć głowę do góry.

By dostać sie na poczatek szlaku trzeba dojechać do Parku Narodowego Mt Aspiring. Park oddalony jest 54km od Wanaka, z czego ostatnie 30km prowadzi po szutrowej drodze wgłąb doliny Matukituki. Czy ja już kiedyś pisałam, że uwielbiam nazwę tej doliny? Jest dźwięczna, figlarna… ma-tuki-tuki 🙂


Jeśli ktoś wybiera się do Matukituki Valley samochodem z wyporzyczalni musi jechać ostrożnie. Niestety niektóre ubezpieczenia samochodowe nie obejmują wypadków na drogach innych niż asfaltowe.




Nim wyruszy się do Matukituki Valley należy / trzeba sprawdzić stan drogi dojazdowej i szlaku (najlepiej udać się do najbliższego DOC Office). Nie żadko się zdarza, że strumienie za bardzo przybrały, by przejechać samochodem, a na szlaku to i owo lubi się zerwać, tudzież osypać, osunać… 🙂
A tak wygląda Rob Roy Glacier i Matukituki Valley zimą 🙂


